Marcin Maćkowiak
– psychoonkolog. Doświadczenie zawodowe zdobywał na Oddziale Psychiatrii Dziecięcej, Oddziale Opieki Paliatywnej oraz w hospicjum. Zajmuje się przede wszystkim aspektami psychoonkologicznymi w pracy z pacjentami onkologicznie chorymi, psychoedukacją oraz wsparciem psychologicznym pacjentów i ich rodzin. Obecnie jest również wykładowcą w Instytucie Pedagogicznym, a poza tym pomaga pacjentom, u których rozpoznano chorobę nowotworową.
Wyjaśnienia eksperta.
„Niezależnie od wieku dziecka zawsze należy mu się szczerość. Gdy ktoś z naszej rodziny umarł, nie mówmy, że »wyjechał na chwilę i zaraz wróci«. Dziecko doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak – ta osoba wcale nie wraca, a pozostali domownicy płaczą i dziwnie się zachowują. Odejście kogoś bliskiego powoduje, że dziecko traci poczucie bezpieczeństwa. Maluch przeżywa to na swój sposób, a odbudowanie takiego poczucia jest bardzo trudnym procesem. Prawdopodobnie dziecko będzie chciało mieć większy kontakt z rodziną i otoczeniem, ale przede wszystkim będzie potrzebowało czasu na ukojenie emocji. Pozwólmy mu na to. To pewien proces przeżywany przez każdego z nas w sposób indywidualny. Nie ma takiej drugiej osoby jak Ty, nie ma takiej jak ja, więc przeżywanie emocji, oswajanie się ze stratą, tworzenie strategii radzenia sobie z trudnymi sytuacjami stanowi bardzo skomplikowany i długotrwały proces. Wytłumaczmy dziecku, że przecież każdy z nas jest tylko człowiekiem i że mamy prawo do bólu i łez. Czasami potrzebne może się okazać wsparcie specjalisty (psychologa, psychoonkologa, pedagoga), który pomoże dziecku w nazwaniu przeżywanych przez nie emocji. Taka osoba ułatwi nazwanie trudnych zachowań i wytłumaczy, że łzy wcale nie są oznaką słabości. Pamiętajmy, że musimy wyczuć odpowiedni moment na rozmowę. Nie śpieszmy się, nie róbmy tegow biegu. Mówiąc o śmierci, przytulmy naszą pociechę. To właśnie w przytulaniu i rozmowie tkwi siła dzieci. Życzę wszystkim takiego wsparcia w tym trudnym momencie, który przecież z pewnością nastąpi kiedyś w życiu każdego z nas. Pamiętam historię pacjenta, który przeczuwał, że nie przeżyje operacji. Tuż przed nią powiedział do swojej żony: »Za każdym razem, kiedy poczujesz na twarzy lekki powiew wiatru, to będę ja, przybędę, by cię ucałować«. Faktem jest, że ludzi doceniamy głównie wtedy, gdy jawi się przed nami ich ostateczna utrata. Pamiętajmy jednak, że »Ci, których kochamy, nie umierają nigdy, bo miłość jest nieśmiertelna« (Emily Dickinson)”. – Marcin Maćkowiak