Wesołe minki chłopca i dziewczynki
Witaj! Nareszcie wiem, gdzie leżą Gorce – to pasmo górskie leżące w Beskidach Zachodnich. Jak już wiesz, nasze wojaże podjęliśmy we czwórkę – tata, dziadek, Fenia i ja. Mama została opiekować się chorą babcią i dla bezpieczeństwa… wygoniły nas z domu. Zatem hartowaliśmy się w górach!
Po wyprawie na Turbacz, mimo małego zmęczenia chętni byliśmy jeszcze na jakąś przygodę. Razem z Fenią uprosiliśmy tatę i dziadka o jeszcze jedną wycieczkę. Tata do dziś nie wie skąd dowiedzieliśmy się o Rabkolandzie, a ja po prostu podczas podróży w Gorce zauważyłem przy drodze tablicę informacyjną z napisem „Rabkoland”. Dziadek nie dał się długo prosić, a tata co prawda nie miał w planie takiego miejsca, ale ostatecznie się zgodził. Jak wiesz mój tata musi mieć wszystko zaplanowane i nie lubi nie trzymać się planu. Ostatecznie po wszystkim przyznał, że było świetnie. Ale zaraz, zaraz – muszę Wam opowiedzieć, co to właściwie jest ten cały Rabkoland. To rodzinny park rozrywki pełen atrakcji i radości. Pod wpływem panującej tam świetnej atmosfery nawet dziadek i tata dali się namówić na przejażdżkę karuzelą! Gdyby babcia o tym usłyszała, chyba nie zostawiłaby na dziadku suchej nitki, więc postanowiliśmy solidarnie przemilczeć ten fakt. Fenia troszkę się bała, ale za drugim obrotem piszczała z radości!
Po karuzeli, nieco chwiejnym krokiem ruszyliśmy na plac zabaw dla odkrywców, który nazywał się TRYBIKOWO. Były tam zarówno trybiki, jak i kuleczki, przekładki, mechanizmy – tyle rzeczy do rozpracowania dla małych inżynierów! Potem poszliśmy się schłodzić na pontonach, a raczej popływać na nich, natomiast ochłoda była gratis, bo woda chlapie podczas przemieszczania się w basenie tym nietypowym środkiem transportu. Natomiast po wizycie w salonie krzywych luster rozbolały nas brzuchy.. ze śmiechu! Uśmialiśmy się do łez, kiedy obserwowaliśmy nasze odbicia z wielkimi głowami, chudymi ramionami, albo długaśnymi nogami. Raz przypominaliśmy beczkę, a innym razem bąbla w butelce. Cała nasza czwórka się wspaniale się bawiła! Zrobiliśmy nawet kilka zdjęć, aby pokazać je mamie i babci po powrocie do domu. Potem udaliśmy się do latającego autobusu, a ponieważ Fenia miała ochotę na szczyptę magii i czarów, więc wybraliśmy się do teatru iluzji na zjawiskowy spektakl. Musieliśmy tylko pilnować, aby Fenia nie zniknęła nam, jak to kiedyś uroczyście uczyniła podczas zwiedzania zamku Książ. Tyle różności i śmiechu, że hej, zobaczcie sami: https://www.rabkoland.pl/. Mapa na tej stronie pomoże Ci znaleźć wszystkie atrakcje – naszą pełną wrażeń wizytę zakończyliśmy miejscami oznaczonymi liczbami: 2, 21 i na końcu pyszne 54. Czy już wiesz, gdzie byliśmy na samym końcu wyprawy po Rabkolandzie? 😊 Jeśli znasz odpowiedź, napisz do mnie na adres: ja@fenek.pl. Ciekawy jestem również, czy byłeś tu kiedyś i co Ci się tu najbardziej podobało.