Olbrzymi Kalisz!
Cześć! Ależ ja jestem zafascynowany Kaliszem! Dziadek mówi, że to drugie pod względem wielkości miasto w Wielkopolsce. Chyba ma trochę racji – Kalisz jest naprawdę duży. Gdybym pojechał tam sam, na pewno bym się zgubił. Całe szczęście byli ze mną Fenia i rodzice!
Zabawne przejęzyczenie
Tata wziął nas najpierw na lodowisko – było świetnie! – a potem wybraliśmy się w różne ciekawe miejsca. Lubię słuchać, jak nam o czymś opowiada. Powiedział nam na przykład, że Kalisz leży w malowniczej dolinie rzeki Prosny.
No i poszliśmy całą rodziną do parku Przyjaźni i parku Mięsnego. [„Fenek!!! To był park Miejski, a nie Mięsny!” – krzyknęła Fenia]. Dobra, dobra do parku Miejskiego. Ależ tam były piękne widoki! Nagle tata stwierdził, że odwiedzimy jeszcze jeden park. Szczerze mówiąc, byłem już trochę znudzony, i zastanawiałem się, ile oni jeszcze mają tych parków w Kaliszu. No i bolały mnie już nogi. Ale tata powiedział, że tym razem chodzi o park wodny, więc od razu zapomniałem o zmęczeniu. W rzece, o której tata wspominał, kąpać się nie mogłem, ale za to rodzice pozwolili nam poszaleć w aquaparku! Było naprawdę super! Chlapaliśmy się z Fenią i pływaliśmy w basenach. Totalne szaleństwo! Sam zobacz, jak tam świetnie: http://park-wodny.kalisz.pl.
Baszta Dorotka?
Wiesz, gdzie jeszcze poszliśmy? Do Baszty Dorotki! Śmieszna ta nazwa, ale tata mówi, że nie można się wyśmiewać z czyichś imion czy nazw. Ja przecież mam na imię Fenek i też by mi było smutno, gdyby ktoś się z tego śmiał. Nie zdradzę Ci, dlaczego baszta tak się nazywa – koniecznie poszukaj odpowiedzi w internecie. A wiesz, co było w niej w środku? Dziś to miejsce przepełnione legendami (czyli opowieściami o postaciach historycznych), baśniami i zabawami dla całej rodziny! Sam zobacz: https://wielkopolska.travel/baszta-dorotka.
Prawie zaginąłem
Ale chyba największą przygodę przeżyłem wtedy, kiedy się tam zgubiłem… Tak mi się ta baszta spodobała, że chciałem wszystko pooglądać. Pobiegłem gdzieś w przód, jeden zakręt, drugi, aż nagle spostrzegłem, że po rodzicach i Feni ani śladu… No i się rozpłakałem. Ale wtedy zobaczyłem na podłodze jakiś złoty kamyczek. Podniosłem go i powiedziałem: „Oby mnie znaleźli”. I wtem rodzice pojawili się jakby z nieba. Przytuliłem się do nich i przeprosiłem, że nie trzymałem się blisko nich. Już wiedziałem, dlaczego nie można tak sobie biegać samemu w nieznanych miejscach.
Później zwiedziliśmy całą basztę na spokojnie. Ty też możesz to zrobić:
Bardzo mi się podobało w Kaliszu. Było i lodowisko, i aquapark, piękne spacery po parku, przygoda w baszcie i wiele innych atrakcji, o których możecie przeczytać w mojej książce Kamperem przez Polskę! Koniecznie zajrzyj na moją stronę www.fenek.pl. Znajdziesz tam różne atrakcje i książki z moimi przygodami.
Teraz ściskam Cię ciepło i widzimy się w Malborku!
Dlaczego właśnie tam? Bo to następne miasto, w którym mama ma koncert! I pamiętaj: nie oddalaj się nigdy od rodziców, zwłaszcza w nieznanym mieście. Było mi wesoło tylko przez chwilkę.
Do zobaczenia w Malborku!
Niespodzianka
Za to, że czytasz mój blog, mam dla Ciebie prezent – 50% rabatu na Audiobook – Koreańskie przygody Fenka mp3. Dodaj go do koszyka i użyj kod: BLOGHW6W
Zapisz się do
Newslettera
Jeżeli jesteś ciekaw, co słychać u Fenka, zapisz się do naszego newslettera i otrzymuj najświeższe informacje o przygodach naszego bohatera.