Opryskliwa koleżanka z zoo
Cześć! Tak oto dotarłeś ze mną do Płocka, który znajduje się w województwie mazowieckim. To kolejne miasto nad rzeką Wisłą. Ależ ona jest długa! Jak już wiesz, zwiedzając przeróżne zakątki Płocka wykorzystywałem każdą okazję na trening, więc wycieczka była podwójnie męcząca. Fenia mimo to zaproponowała odwiedzenie zoo, ponieważ razem z mamą były do tej pory zajęte koncertem i chciały się nieco rozerwać.
Mięśnie mi drżały z wysiłku i marzyłem głównie o miękkim łóżku, ale kiedy Fenia wyczuła moją niechęć przybliżyła się z jednym z tych swoich najbardziej marketingowych uśmiechów na twarzy i z rozbrajającą czułością powiedziała: „Nie wyobrażam sobie nie zobaczyć małp bez Ciebie, Fenku”. Nie miałem zatem wyjścia. I ruszyliśmy w kierunku zoo.
Przy wejściu znajdowała się mapa ogrodu zoologicznego. Podobnie jak w przypadku Rabkolandu, umożliwiała zorientowanie się, gdzie znajdują się różne gatunki zwierząt i zaplanowanie wycieczki według wskazówek lub własnych upodobań.
Mapa przydała się nam bardzo, bo zoo było naprawdę duże. Udało nam się wiele zobaczyć: żyrafy, zebry, lwy, lamy i nawet mini zoo, czyli takie miejsce, gdzie mieszkają zwierzątka, które możesz nakarmić specjalną karmą czy pogłaskać. Oczywiście są to niegroźne zwierzątka gospodarskie, takie jak kucyki, owieczki, króliki czy kózki. Nie mają całkiem zabudowanych klatek i wybiegów, jak lwy czy niedźwiedzie, bo są przyjazne dzieciom i dorosłym, i kontakt z nimi raczej nie jest niebezpieczny. Czy wiesz, że w ogrodzie zoologicznym nie powinno się karmić dzikich zwierząt własnym jedzeniem? To może im zaszkodzić! Tak naprawdę to nie powinno się nawet próbować ich karmić czymkolwiek, bo może się to skończyć bardzo źle. Ich opiekunowie wiedzą najlepiej, co im smakuje najbardziej i jest dobre dla ich zdrowia. Przy odrobinie szczęścia możesz trafić na porę karmienia – wtedy możesz poobserwować jak zwierzaki wcinają swoje jedzonko.
Czy chcesz się dowiedzieć, co jeszcze nam się przytrafiło? Na pewno wiesz, jak wygląda lama. Więc lama chyba miała coś zły humor dzisiaj, bo chodziła taka osowiała. Podszedłem do płotu – oczywiście na bezpieczną odległość – i zawołałem do niej: „Lamko, lamo rozchmurz buzię, bo nie do twarzy Ci w tej chmurze”. Na to lama podeszła do nas, popatrzyła i niestety chyba wystraszyła się biegnącego za nami dziecka. Z tego strachu fuknęła i splunęła w naszą stronę. Całe szczęście nie staliśmy zbyt blisko, bo tata zawsze dba o nasze bezpieczeństwo. Miałem nadzieję, że pocieszę lamę, niestety efekt końcowy był nieco inny – lama odeszła czym prędzej żwawym krokiem, nie chcąc mieć z nami już nic do czynienia.
W całym zoo Fenia była najbardziej zachwycona żyrafami, a mnie bardziej podobały się zebry. I zacząłem się zastanawiać, dlaczego zebra ma paski? Wiesz może? Napisz do mnie: ja@fenek.pl – chętnie przeczytam. A teraz żegnam Cię serdecznie, ale pamiętaj, że już niedługo widzimy się na Suwalszczyźnie.
PS. Po tym dniu padłem na łóżko jeszcze przed kolacją i spałem jak zabity do samego rana.