Bitwa, podbite oko i zdarte kolano
Czuj, czuj, czuwaj! Po harcerskich harcach, o których opowiedziałem Ci w pamiętniku, chciałem jeszcze wspomnieć o jednym miejscu, które moim i Maksa zdaniem warto zobaczyć. Byliśmy na ekstremalnej przygodzie w Tykocinie! Czas w tym miejscu biegnie jakoś inaczej. Zwalnia, albo cofa, hmm sam nie wiem. Warto ruszyć spacerem brukowanymi ulicami na zwiedzanie. Wędrując między małymi domkami można zobaczyć ponad sto zabytków. Z tego wyjazdu dowiedzieliśmy się, że są tu liczne zabytki, pomniki, tablice pamiątkowe oraz inne obiekty warte zobaczenia. Czas poświęcony na ich zwiedzanie na pewno nie był stracony. Spacer po mieście umiliły nam zabytkowe uliczki wyłożone kamieniem, a wzdłuż nich ładne, drewniane domki. Rynek główny miasta urzekł nas swym wyglądem i klimatem. Jednogłośnie z Maksem byliśmy zachwyceni. Z zaciekawieniem słuchaliśmy przewodnika, który oprowadzał naszą harcerską ekipę po mieście. Dziś już wiemy, że Tykocin to nie tylko miejscowość o ciekawej historii, ale również wyjątkowa przyrodniczo okolica. Samo położenie Tykocina, na lewym brzegu Narwi wskazuje na bogate przyrodniczo tereny. Ciekawą dla mnie informacją było to, że miasto zlokalizowane jest wokół trzech wielkich kompleksów przyrodniczych – Narwiańskiego Parku Narodowego, Biebrzańskiego Parku Narodowego oraz Puszczy Knyszyńskiej. Przypomniało mi się, że faktycznie tata wspominał kiedyś, że to jest miejscowość, którą przecina wiele szlaków turystycznych, rowerowych i pieszych.
Żałuję tylko, że nie mogliśmy uczestniczyć w rekonstrukcji „Bitwy o Tykocin”, ponieważ odbywa się zimową porą. Może namówię rodziców na mały wypad w lutym? Wpadliśmy z Maksem na pomysł, żeby samemu ją odtworzyć. Miecze z patyków i tarcze z kartonu w dłoń i do walki! Z bojową miną wyglądaliśmy poważnie, ale potyczka skończyła się podbitym okiem i zdartym kolanem, kiedy to zamachując się mieczem przewróciłem się o drzewo niechcący ciągnąc za sobą Maksa. Jak to mama powtarza: „Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała”. Całe szczęście, że jednak do złamań nie doszło. Zatem postanowiliśmy zająć się czymś mniej bolesnym i ryzykownym, i poszukaliśmy w Internecie filmików z takiej imprezy. Dużo fajnych informacji o Tykocinie znaleźliśmy też tutaj: www.zaciszezieloneogrody.pl/atrakcje/tykocin/. Później poszliśmy ze wszystkimi na lody, żeby uśmierzyć nieco ból i poprawić sobie humor. Pomyślałem, że muszę być w formie na kolejny wyjazd, a tym razem jedziemy do Jeleniej Góry. Czy Ciebie też spotykają takie bolesne przygody? Napisz do mnie proszę, co u Ciebie słychać. I dziękuję Ci, że jesteś tu ze mną i czytasz to, o czym piszę. Ściskam Cię ciepło i mocno! Uważaj na siebie, bo wiesz „Gdyby kózka nie skakała…”… Cześć!
Link do zdjęć:
www.zaciszezieloneogrody.pl