Wolin - piękno na wyciągnięcie ręki
Eeeech! Jak to miło wędrować po pachnącym, sosnowym lesie! Jak to cudownie patrzeć na morze, jezioro i rzeki, których wody mienią się różnymi kolorami! A jeśli przy tym odkrywa się historyczne tajemnice – to już w ogóle frajda na całego! A wszystko to oczywiście spotka Cię na wyspie Wolin!
Zaczęło się tajemniczo: mama chciała koniecznie pojechać na turkusową wycieczkę-niespodziankę. Turkusową? Wpisałem w Internecie tę nazwę. Okazało się, że turkusy to piękne kamienie ozdobne. Kolor mają taki… pomiędzy zielonym, a niebieskim. „Aha – pomyślałem. – Mama po prostu chce kupić broszkę, wisiorek czy coś w tym rodzaju.” Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że idziemy nad Jezioro Turkusowe! I ono rzeczywiście takie było! Podobno dawnymi czasy istniała tu kopalnia kredy. Gdy zaprzestano wydobycia – miejsce po kopalni zaczęło powoli wypełniać się wodą, ale dno jest z kredy i dlatego, gdy promienie słoneczne przenikają przez wodę i docierają do dna – powstaje taki turkusowy odcień wody. Ale numer! To bardzo ciekawa zagadka, bo przecież woda jest normalnie przezroczysta.
Okazało się, że czeka nas spacer dookoła jeziora. Dotarliśmy do punktu widokowego – Piaskowej Góry.
– Ach, jak ślicznie! – wołała Fenia domagając się jeszcze czegoś kolorowego.
– Wzgórze Zielonka może być? – zapytał tata.
– Może! – krzyknąłem gromko na wszelki wypadek, bo mogłoby się okazać, że Fenia zacznie wymyślać jakieś inne kolory, które chciałaby zobaczyć na trasie.
Wzgórze Zielonka również jest punktem widokowym, ale jesteśmy niestety za mali, żeby zobaczyć z niego to, co najważniejsze: wsteczną deltę Świny. Świna to rzeka, a słowa „wsteczna delta” oznaczają, że woda z rzeki cofa się, a nawet wpada tu sporo wód z morza, które niosą ze sobą różne pisaki i kamienie i z nich usypują się wyspy. Teren ten jest trójkątny w kształcie, tak, jak grecka litera delta. Mnóstwo ciekawostek o tej delcie i wyspach napisano na tablicy informacyjnej, ale tata musiał nas podnosić wysoko na rękach, żebyśmy mogli coś zobaczyć ponad drzewami.
– O! Spójrzcie! Jest tu miejsce, z którego widać wszystkie wyspy lepiej – zawołała mama pokazując nam na mapce w telefonie kolejny punkt widokowy w wiosce Lubin.
Tym razem można było zobaczyć wyspy, jak na dłoni, najlepiej z leżaka przy sklepiku z jedzeniem, ale nie mogłem długo wypatrywać przez lornetkę rzadkich ptaków, które tu podobno mieszkają, bo czekały na nas jeszcze pozostałości średniowiecznego grodu i osiemsetletniego kościoła.
A więc Wolin to nie tylko waleczni i łupiescy Wikingowie? Ano nie. Jest tu też sporo…
… zabytków z II wojny światowej. Gdy już nacieszyliśmy się pięknymi widokami pojechaliśmy do Świnoujścia i okolic, aby oglądać dawne bunkry i forty. Młoda jęczała, że to nie takie fajne i woli kolorowe punkty widokowe, więc postanowiłem ubarwić jej zwiedzanie.
– Zobacz! Na lufie armatniej można się świetnie wieszać – wołałem dyndając zawieszony, jak orangutan, na sporym dziale skierowanym prosto w morze.
– A kuku! – krzyczałem z bunkra wyglądając przez małe okienko. Potem wysunąłem z niego długi kij, jak karabin maszynowy i strzelałem: Tratatatata! Bach, bach, bach! Brum! Łubudu!
– Kryj się! – wrzeszczałem przytrzymując głowę Feni nisko nad gruntem schowany za wydmą.
– Tratatatata! – dobiegł nas okrzyk bojowy i zza drzew wybiegło dwóch chłopców w hełmach! Bitwa rozgorzała na całego. Broni (czyli patyków) mieliśmy pod dostatkiem, ale gdy przyszło mi do głowy, że szyszka może świetnie udawać granat, tata przerwał nam tę fantastyczna rozrywkę.
– Możesz kogoś boleśnie trafić – upomniał mnie. Doszło do zawieszenia broni, a chłopcy w hełmach pomachali nam na pożegnanie i ruszyliśmy w swoją stronę. Jeśli chcesz poznać dawne wojenne zabytki na Wolinie, w których można się świetnie bawić – szukaj na mapie nazwy Biała Góra. A i w samym Świnoujściu nie przegap starych fortów, które zwą się Fort Anioła, Fort Zachodni i Fort Wschodni. Jest tu wiele ciekawostek i rozmaitej broni w bród! Okropny żołnierz oprowadza wycieczkowiczów po forcie i robi im rozmaite próby odwagi i wytrzymałości. Fenia mało nie dostała zawału. Nie opowiem Ci wszystkiego – przekonaj się osobiście, jak tu jest fantastycznie!
A potem możesz wszystko opowiedzieć do telefonu taty siedząc na latarni morskiej! Do zobaczenia!
Twój przyjaciel Fenek