Płockie niespodzianki!
Cześć!
Miło Cię widzieć znów!
Wiesz już, że uwielbiam eksperymenty. Pewnie już słyszałeś, jak razem z dziadkiem stworzyliśmy własną tęczę, a z mamą eksperymentowaliśmy z kolorami farb. Było świetnie! No i pouczająco! Jednak muszę poćwiczyć to, jakie farby należy zmieszać, aby otrzymać potrzebny kolor, bo ostatnio jak z Maksem malowaliśmy wyścig rowerowy po łące i nie mieliśmy zielonej farby, to postanowiliśmy ją sami zmieszać. No i wyszło tak, że trawa …. cóż ….miała … podejrzany kolor. No na pewno nie był to zielony. Chyba niepotrzebnie dodaliśmy farbę czerwoną. No i bez czarnej raczej też by się obyło. Cóż, musieliśmy zmienić tytuł naszej pracy na „Wyścigi rowerowe na błotnym szlaku”, bo kolor bardziej zbliżony był do brunatnego (oby niedźwiedzie brunatne nie miały mi za złe tego, że tak nazwałem ten osobliwy kolor, który wyszedł nam wspólnie z Maksem).
Po więcej eksperymentów pojechaliśmy do Płocka na Dni Chemika. Przepisy na najciekawsze znajdziesz, w linku do mojego pamiętnika z tej podróży. Zanim posłuchasz, muszę Ci się przyznać, że Płock lubię nie tylko z powodu Dni Chemika i eksperymentów. Z Płockiem związana jest geneza Miecza Sprawiedliwości, a nazywano go „Szczerbiec”. Wg legendy był to miecz króla Bolesława Chrobrego, tak, tak – opowiadałem Ci o nim podczas mojej gnieźnieńskiej podróży! Nie był to miecz do walki, lecz był symbolem władzy i używano go podczas koronacji królów polskich. Jeśli chciałbyś zobaczyć go dziś, musisz udać się na Wawel.
A czy wiesz, co jeszcze – oprócz historii miecza – łączy Płock z Krakowem? Płock również ma swój hejnał! I brzmi bardzo miło! Jak będziesz w Płocku, udaj się pod wieżę ratuszową przed godziną 12.00 lub 18.00, a wtedy go usłyszysz!