Okolice Hévízu
Gdy spojrzysz na mapę Węgier (zachęcam!), zobaczysz, że z Hévízu do miasta Keszthely położonego nad Balatonem jest już bardzo blisko. To dosłownie rzut beretem, jak mawia Maksiu. Nie mogłem się doczekać, aż zobaczymy to „węgierskie morze”!
Balaton rzeczywiście wydał mi się wielki jak morze i cieszę się, że niedługo zaczniemy odwiedzać różne miejscowości nad jego brzegami.
Mama zaproponowała Keszthely, bo dużo czytała o pięknym pałacu Festeticsów, który się tu zachował. Namówiła nas nawet na koncert. Najpierw jednak zwiedziliśmy fantastyczne, barokowe sale, palmiarnię i wozownię. Wygodnie mieszkali ci węgierscy arystokraci!
Byłem już zmęczony, gdy zasiadłem na krzesełku, żeby posłuchać muzyki. Muzycy zaczęli grać, a ja nadstawiłem uszu. To dokładnie ta sama melodia, którą miałem przygotowaną dla mamy i taty do kolacji z okazji rocznicy ich ślubu. Tę muzykę podesłał nam dziadek, ale dopiero teraz w programie koncertu wyczytałem, że utwory, które już tak dobrze pamiętam, skomponowali dwaj węgierscy twórcy: Ferenc Lehár i Imre Kálmán. Słuchałem ich przez resztę wieczoru w wykonaniu mamy i Feni. Następnego dnia również i jeszcze potem, bo ciągle śpiewały.
Posłuchaj melodii, którą wybraliśmy dla mamy i taty do kolacji przy świecach i której potem słuchaliśmy na koncercie w pałacu w Keszthely:
- Kálmán, „Księżniczka czardasza” – kto dotrwa do końca, przekona się, że od bardzo wysokiego głosu mogą pęknąć lustra.
Tak wygląda Keszthely. Zobacz, jak tam pięknie: