Łódź - stolicą Polski?
Witam ponownie! Cieszę się, że jesteś tu ze mną! Pokażę Ci murale w Łodzi. Dowiedziałem się dzisiaj, że Łódź jest „muralową stolicą Polski”. Usłyszałem to zdanie przypadkiem, od mijającego mnie przechodnia i oczywiście zaraz chciałem wiedzieć, co to właściwie znaczy.
Otóż mural to obraz namalowany na murze, najczęściej bardzo duży. Murale maluje się na ścianach starych kamienic i nowoczesnych budynków nie tylko po to, żeby było ładniej. W muralach liczy się treść. Jedne są zabawne, inne mają przypominać nam o czymś ważnym… Dopiero, gdy rodzice mi to wyjaśnili zacząłem uważniej patrzeć dookoła i okazało się, że rzeczywiście – gdy jesteś w Łodzi na pewno natrafisz na jakiś mural i to nie jeden.
Skorzystaliśmy z okazji i zrobiliśmy sobie „Muralową wycieczkę”. Tata miał ze sobą mapę z zaznaczonymi na niej malowidłami i wędrowaliśmy według niej po różnych uliczkach, aby zobaczyć ich jak najwięcej. A jeszcze weselej było, gdy okazywało się, że na trasie mamy kolejne posążki postaci z bajek z łódzkiej wytwórni filmów dla dzieci Se-ma-for. Raz patrzyliśmy w górę na mural, a zaraz potem w dół na Plastusia. Mam teraz świetnie wyćwiczone mięśnie karku.
– Fenku! Niektóre murale straszą! – powiedziała mi Fenia po cichu, gdy obejrzeliśmy obraz przedstawiający niesamowite twarze.
– To jest sztuka Feniu. Jesteś jeszcze za młoda, żeby się na tym znać – powiedziałem z wyższością. -Ale co jest strasznego w bocianie czarnym? – zapytałem pokazując jej wielki obraz właśnie tego ptaka. Dowiedzieliśmy się dzięki niemu, że można podglądać rzadkie bociany czarne w internecie.
– Ale ja bym wolała…
… jakiś ciekawszy temat, na przykład piękną dziewczynę… – tłumaczyła mi Fenia.
– Przeczytam ci legendę o powstaniu Łodzi – zaproponowała mama, gdy przysiedliśmy w jakiejś miłej kafejce. W legendzie chodziło o to, że dzielny Janusz z ukochaną Sarą płynęli łodzią, aż dotarli do wspaniałej krainy, w której bardzo im się spodobało. Przed deszczem schronili się obracając łódź do góry dnem. To było ich pierwsze schronienie w tej okolicy. Gdy postanowili osiedlić się tu na stałe nadali swojej osadzie nazwę Łódź na pamiątkę ich pierwszego schronienia. Z czasem dołączyli do nich inni osadnicy i miejscowość rozrosła się, a jej nazwa pozostała niezmieniona, a łódka jest herbem miasta.
Co było dalej? Wróciliśmy do Słonecznej Krainy i opowiedzieliśmy o wszystkim Maksowi, a on zaproponował:
– Mamy świeżo pomalowany dom. Cały na biało. To trochę nudno, prawda? Może na jednej ścianie stworzylibyśmy wielki mural, co? Moja mama ma niedługo imieniny! To byłby wspaniały prezent dla niej, nie uważacie?
– O tak! Namalujemy piękną Sarę w łodzi! – zawołała Fenia.
– Lecę po drabinę, a wy skombinujcie farby – krzyknąłem.
Całe popołudnie spędziliśmy nad muralem na maksiowym domu. Wykorzystaliśmy czas, gdy jego rodzice wybrali się na dłuższe zakupy, żeby był efekt niespodzianki. Na obrazie namalowaliśmy Sarę z rozwianymi włosami, z wielkimi niebieskimi oczami. Mnóstwo pracy włożyliśmy w łódź, musieliśmy zmieniać się na drabinie, bo gdy omdlały mi ręce, Maksiu mnie podmieniał, tak, że burty były naprawdę spore i w wielu odcieniach brązu.
– Co się stało?!! – Przerażający okrzyk mamy Maksa rozdarł niespodziewanie powietrze. Rodzice wrócili akurat w chwili, gdy płukaliśmy pędzle.
– To prawdziwy mural mamusiu, specjalnie dla ciebie na imieniny – uśmiechnął się Maksiu skromnie.
– Życzymy wszystkiego najlepszego! – krzyknęliśmy z Fenią głośno.
– Jaką farbą to było malowane? – zapytał tata Maksa, który stał do tej pory w milczeniu podtrzymując mamę, jakoś tak dziwnie osłabłą, pewnie ze wzruszenia.
– Zużyliśmy trzy pudełka plakatówek – zameldowałem, bo zrozumiałem, że chcą poznać szczegóły projektu.
– Zachód słońca był najtrudniejszy – wyznała Fenia. – Trzeba było zużyć mnóstwo czerwonego i pomarańczowego.
Mama Maksa szlochała. Nie wyobrażałem sobie, że zrobimy na niej aż takie wrażenie. Tata Maksa zaczął się śmiać i tego nie rozumiem. Najważniejsze jednak, że efekt był pozytywny. Dziś Maksiu opowiadał mi, że rodzice pokazywali nasz mural wszystkim gościom na imieninach mamy, ale jego tata twierdzi, że obraz rozpłynie się przy pierwszym deszczu. Trudno. Jest utrwalony na zdjęciach. Może następnym razem namalujemy coś u nas?
Serdecznie pozdrawia Cię Fenek – artysta, twórca murali.