Rynek pochyłek i „cięcie”
Witaj! Dziś chciałem Ci opowiedzieć nieco więcej o Sandomierzu. Nazwa miasta pochodzi podobno stąd, że niedaleko od Sandomierza rzeka San „domierza” (czyli dopływa, wpada) do Wisły. To taka ciekawostka o pochodzeniu nazwy. Po wizycie w zbrojowni postanowiliśmy wybrać się w Podziemną Trasę Turystyczną. To takie labirynty, które znajdują się pod sandomierskim rynkiem. Oprowadzali nas świetni przewodnicy, którzy opowiadali o wielu ciekawostkach i chętnie odpowiadali na pytania Feni i nie tylko. Czy wiesz, że kiedyś piwnice te służyły za magazyny kupieckie albo za schronienie w niebezpiecznych sytuacjach? Każde miejsce tutaj ma swoją nazwę, a niektóre są całkiem straszne, jak na przykład „Chodnik straceńców”, albo „Sala katowska”.
Nazwy piwniczek nawiązują do historii i legend Sandomierza. Jedna z nich opowiada o Halinie Krępiance, która została zasypana wraz z Tatarami w tajemnych korytarzach, ocalając tym sposobem miasto przed wrogiem. Słuchaliśmy o tym podczas zwiedzania podziemi.
Po wyjściu z labiryntu wypożyczyliśmy rowery, bo chcieliśmy zobaczyć Sandomierz jakby oczami serialowego ojca Mateusza, bo on też często jeździł rowerem. Zanim wyruszyliśmy, chciałem sprawdzić, czy rynek w Sandomierzu rzeczywiście jest pochyły tak jak mówił przewodnik, który zdradził też, że różnica poziomów może sięgać 15 metrów! Chciałem się z niego sturlać, ale mama powiedziała, że to może być niebezpieczne. No to turlałem monetą i… jest! Rzeczywiście rynek był pochyły, bo moneta nabrała prędkości i toczyła się beztrosko po sandomierskim rynku, a ja rzuciłem się za nią w pogoń. Wtedy rozległ się krzyk mojej mamy, zatrzymałem się i usłyszałem: „Cięcie! Stop!”.
Okazało się, że niechcący wpadłem na plan serialu i wbiegłem przed kamerę. Dobrze, że nie pod rower ojca Mateusza. Nikt nie był na mnie zły, wszyscy zgromadzeni ludzie okazali wyrozumiałość i byli dla mnie życzliwi, a pan reżyser stwierdził po namyśle, że wykorzysta w serialu scenę jak sprawdzam swoim sposobem pochyłość rynku, bo w sumie to taka sandomierska atrakcja. Przybił mi piątkę i wrócił do swojej pracy. Tak oto zostałem niechcący aktorem, hi, hi. Przy okazji zobaczyliśmy z bliska rower ojca Mateusza i poznaliśmy kilku aktorów. Oczywiście z Panem Arturem, który odgrywa tytułową rolę, mam wspólne zdjęcie, a mama z Fenią kupiły sobie w niedalekiej księgarni książkę kucharską tej serialowej Pani Natalii. Chcieliśmy jeszcze trochę poprzyglądać się pracy ekipy serialowej, dlatego usiedliśmy przy stoliku w lodziarni i zjedliśmy pyszne lody. Potem ruszyliśmy w trasę rowerową, a Fenia przez całą drogę recytowała wierszyki odgrywając różne role – chyba marzy jej się kariera aktorska! Myślę, że Sandomierz jest miastem stworzonym do tego, aby zwiedzać go rowerem. Są tu specjalne, ciche i spokojne dróżki z daleka od ruchliwych ulic i dzięki temu jazda jest bardzo przyjemna. Och, to tyle z Sandomierza, oczywiście na mapę rodzinnych podróży przykleję zdjęcie z ojcem Mateuszem. Następnym razem widzimy się w… Niech dziś pozostanie to tajemnicą. Choć jeśli masz swoją propozycję, to napisz do mnie na: ja@fenek.pl
Pa!